obraz na stronie 10 medali na Mistrzostwach Świata w karate Shotokan!

Wyśmienity występ zaliczyli młodzi zawodnicy Dolnośląskiego Klubu Karate Jinkaku Kansei na XX Mistrzostwach Świata w Karate Shotokan federacji FSKA rozgrywanych w Portugalii w 27-29. października 2018 roku. Podopieczni sensei Dawida Graczyka, trenujący na co dzień w gminie Wisznia Mała przywieźli z kraju Vasco da Gamy 10 medali, w tym 6 złotych i 4 srebrne.

Do podlizbońskiej Almady, oblanej od Zachodu wodami Atlantyku, goszczącej w ostatnich dniach października karateków z różnych stron świata, m. in. z Afryki, Azji i Ameryki Północnej przyjechała liczna, 18-osobowa grupa zawodników z DKK Jinkaku Kansei, którzy wraz z reprezentantami z innych klubów polskich tworzyła Kadrę Narodową.

Mistrzostwa trwały trzy dni, od rana do nocy. W piątek (27.X) wystartowali mastersi, a wśród nich reprezentacji naszego powiatu Dawid Graczyk, Sebastian Łobaczewski i Elżbieta Madej. Ich występ można uznać za udany, wszyscy bowiem dostali się do finałowych ósemek. O medalowe miejsca nie udało się jednak powalczyć. W sobotę wystartował Dawid Łobaczewski. Zawodnik nie dostał się do finału, jednak zdobył bardzo cenne doświadczenia.

Ogromnym sukcesem zakończył się za to ostatni dzień Mistrzostw, w którym na tatami mierzyli się zawodnicy do 12 lat. Wyśmienicie spisały się drużyny kata. Klara Kościelniak, Jowita Hebdowska i Emilia Giszterowicz zostały Mistrzyniami Świata w kata drużynowym dziewcząt poniżej 8 lat. Emila Giszterowicz poprowadziła do zwycięstwa kolejne drużyny: wraz z Klarą Kościelniak i Jakubem Piwko wywalczyli złoty medal w kata drużynowym mix (chłopcy + dziewczęta) poniżej 8 lat, z Julią Skrzypczak i Aleksandrą Cieślak sięgnęły po złoto w kata drużynowym dziewcząt 9-10 lat, a z Krystianem Karaszewskim i Hubertem Piwko wywalczyli mistrzostw w kata drużynowym mix 9-10 lat. Do czterech złotych medalach w drużynie niesamowita Emilia dorzuciła jeszcze piąty, triumfując w kata indywidualnym dziewcząt 7-8 lat 9-8 kyu.

Bardzo dobrze spisały się pozostałe drużyny. Julia Skrzypczak, Igor Ulatowski i Aleksandra Cieślak zdobyli 2 miejsce w kata drużynowym mix 9-10 lat. Jędrzej Sobieski, Eryk Kwater i Aleksander Połowczuk minimalnie przegrali walkę o złoty medal w kata drużynowym chłopców 11-12 lat ostatecznie plasując się na drugiej pozycji. Również po zaciętej walce wicemistrzami w kata drużynowym mix 11-12 lat zostali Klaudia Łobaczewska, Jędrzej Sobieski i Eryk Kwater. Blisko medalu w tej konkurencji była drużyna złożona z Karoliny Pogody, Krystiana Karaszewskiego i Aleksandra Połowczuka.

Bardzo dobrze wypadły także konkurencje indywidualne kata. Poza Emilią Giszterowicz, po złoto - w konkurencji chłopców 9-10 lat 9-8 kyu - sięgnął Hubert Piwko, a po srebro w kategorii chłopców 7-9 lat 9-8 kyu, jego brat – Jakub. Bardzo blisko medalu, bo plasując się na czwartym miejscu, byli Klaudia Łobaczewska w kata dziewcząt 11-12 lat, Krystian Karaszewski w kata chłopców 9-10 lat i Eryk Kwater w kata chłopców 11-12 lat. Dodać trzeba, że niektóre konkurencje były bardzo liczne, startowało w nich nawet 40 zawodników.

Tak wspaniały sukces wynikał z odpowiednich przygotowań do zawodów. Pierwsze zgrupowanie kadra klubu miała pod koniec wakacji. We wrześniu i październiku zawodnicy wystartowali w kilku regionalnych turniejach i jednym międzynarodowym w Bielsku-Białej. Do najtrudniejszych należały ostatnie dwa tygodnie przed startem, codzienne treningi i ciągłe powtarzane nastawione na eliminację błędów.

To także ogromny sukces rodziców, którzy - z niemałym trudem - pokryli w całości wysokie koszty udziału w imprezie, w tym przeloty, zakwaterowanie, wyżywienie i opłatę startową. Miejmy nadzieję, że następnym razem uda się znaleźć sponsora.

Czas po zakończeniu Mistrzostw młodzież wykorzystała na zwiedzanie przepięknej Lizbony. Udało się obejrzeć muzeum morskie, oceanarium, pospacerować po malowniczych uliczkach miasta pamiętających jeszcze mauretańskich mieszkańców, po zaułkach pełnych kawiarni z pyszną kawą i ciasteczkami. Co wytrwalsi zaliczyli kąpiel w Atlantyku, a część dotarła nawet do najdalej wysuniętego na zachód przylądka Europy – Cabo da Roca.

Relacja sensei Dawid Graczyk